Forum  Strona Główna



 

The Beatles
Idź do strony 1, 2  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Strona Główna -> Nie Kings Of Leon
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  

Który Beatles jest waszym ulubionym?
John Lennon
70%
 70%  [ 7 ]
Paul McCartney
10%
 10%  [ 1 ]
George Harrison
20%
 20%  [ 2 ]
Richard Starkey aka Ringo Starr
0%
 0%  [ 0 ]
Wszystkich Głosów : 10

Autor Wiadomość
Charmer
Wielki Wszechwiedzący


Dołączył: 02 Mar 2009
Posty: 2626
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Sheffield/London
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 18:33, 29 Sty 2011    Temat postu: The Beatles

W sumie dziwne, że nikt nie stworzył tego tematu już wcześniej, chyba dużo z nas słucha od czasu do czasu Beatlesów.
Najbardziej znany zespół na świecie. Mimo tych wszystkich lat, które minęły od ich powstania nadal trzymają się na topie, ich muzyka jest ponadczasowa.






Opisu chyba za bardzo nikt nie potrzebuje, wszyscy wiedzą i znają. Krótko napiszę:
Pierwsze zapiski o zespołowej twórczości Lennona pochodzą z 1957 roku, kiedy to wraz z grupą przyjaciół utworzył grupę o nazwie The Quarrymen. Grali przez parę lat w pomniejszych pubach, klubach i na szkolnych uroczystościach, na przestrzeni tych paru lat dołączyli do zespołu również Paul McCartney, George Harrison, a na samym końcu Ringo Starr (jego prawdziwe nazwisko to Richard Starkey). Nazwa zespołu była często zmieniana, ale w końcu w 1960 roku zdecydowali się na The Beatles. Sprzedali chyba najwięcej płyt w muzycznym biznesie, ich piosenki zajmowały pierwsze miejsca wszystkich list przebojów.

A więc, jakie jest wasze zdanie o nich? Uważacie, że naprawdę byli muzycznymi geniuszami i zasługują na wieczny sukces, czy może sądzicie, że są zdecydowanie przereklamowani i nie warci tego rozgłosu?
Które piosenki są waszymi ulubionymi? Te z ich początków, wesołe, o miłości czy może te z ich ostatnich lat, nieco psychodeliczne, pisane pod wpływem LSD?

Plus jeszcze mała ankieta dla większych pasjonatów Beatlesów - który z chłopaków był/jest waszym ulubionym Beatlesem? ;d


Ostatnio zmieniony przez Charmer dnia Sob 19:46, 29 Sty 2011, w całości zmieniany 4 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
DomFollowill
Maniak


Dołączył: 12 Lut 2010
Posty: 1708
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Krośnieński Zasiedmiogórogród
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 19:28, 29 Sty 2011    Temat postu:

Lennon ze względu na to, że moja przyjaciółka jest największą fanką 'Bitelsów' jaką znam. I właśnie miłością do Johna mnie zaraziła Smile
Muzyka - cudo, chyba nie musze więcej mówić :p
Piosenka... Let it be. A to przez wspomnienia z nią związane Very Happy


Ostatnio zmieniony przez DomFollowill dnia Sob 19:29, 29 Sty 2011, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Narcyz
Monotematyk


Dołączył: 19 Maj 2009
Posty: 862
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Sob 21:00, 29 Sty 2011    Temat postu:

o... temat o przereklamowanym boysbandzie dla nastolatek, może się wypowiem.

Zabawna sprawa z tymi Beatlesami. Tak patrząc z perspektywy lat wyszło mi, ze chyba nie było dnia, w którym nie miałbym kontaktu z ich muzyką choćby przez sekundę. Zabawniejsze tym bardziej, że znałem ich twórczość na pamięć jeszcze przed tym jak potrafiłem chodzić i pisać. Tak jakby nie było chwili w mojej życiu bez nich. Coś w rodzaju: wstajesz rano: mostek Paula z ''A Day In The Life'', dzisiaj ciężki dzień? 'A Hard Day's Night'? bierzesz do ręki gitarę: klepiesz ''and i love her', szukasz pomysłu na walentynkową piosenkę: niewątpliwie 'something', myślisz o swojej ukochanej? 'girl', 'michelle' (ha, kiedyś poznałem jedną Michelle, jeszcze zabawniejsza historia), ale przecież to 'twist and shout' to najlepsze wokale w historii, oczywiście obok całego 'abbey road', 'revolvera' i kilku innych klasyków.

Z drugiej strony dziwnie się pisze o tych panach. Czuje, że nie powinienem, i nie tylko dlatego, że już zapewne wszystko w ich temacie zostało powiedziane (zresztą o wiele za dużo). Wydaję mi się, że opiniowanie ich muzyki w 2011 jest zbędne, a wręcz idiotyczne (zwłaszcza np. pisanie recenzji jakiejś płyty, lol). Ot tak po prostu, nikt nie powinien dziś oceniać tej muzyki. Czyż to nie szczęście móc egzystować w czasach, gdy ich płyty muzyki można słuchać cały czas?Tak, owszem, możliwość obcowania, w jakiejkolwiek formie, z jakimikolwiek ich nagraniami, jest czystym błogosławieństwem. Ja oczywiście zdaje sobie sprawę, że Beatlesi mieli kilka słabszych piosenek (inaczej wyszedłbym na jakiegoś paranoika, nie w sumie to jestem przecież... I may be paranoid but I'm not an android), nawet piątkowych (powiedzmy 'yellow submarine' czy 'all you nee is love'), ale na pewno są czymś zjawiskowym w historii muzyki. Pomijam już rzecz oczywistą: to jest zespół na dziesięć.kropka.zero, jak żaden inny. Jeśli Fab Four nie są dziesięć.kropka.zero, to nic nie jest dziesięć.kropka.zero, po prostu (pozdrawiam Borysa).

Kurcze, a pamiętacie ten ostatni koncert? Dowiedziałem się o nim dopiero w czasach ''podstwówki''. Chyba mieliśmy pierwszą informatykę czy coś takiego, wszyscy napierdalali w jakieś idiotczne gry, a ja szukałem informacji o Żukach i zwyczajnie coś niesamowitego... zagrali gdzieś na jakimś dachu budynku. Kiedy dzięki wysiłkom i staraniom Paula muzykom udało się nagrać jeszcze płytę “Let It Be. Występ wręcz zatrzymał Londyn na kilka godzin. Ludzie niczym zahipnotyzowani zaczęli zatrzymywać się na ulicy, samochody ustawiły się w kilkukilometrowych korkach. Zwykli przechodnie, turyści, wszyscy bez względu na wiek i pochodzenie zaczęli gromadzić się na najbliższych ulicach, sąsiednich dachach i każdym wolnym miejscu do którego dobiegała muzyka. Beatlesi grali utwory z nowej płyty, m.in. takie klasyki jak “Get Back” i “Don’t Let Me Down” dopóki na miejscu nie pojawiła się policja, która aby przywrócić miasto do ”normalnego życia” musiała interweniować. Najbardziej zapamiętałym momentem okazał się policjant (tzw. bobbies) z bólem wyciągający wtyczkę z gniazdka kończąc koncert. Paul zdążył powiedzieć jedynie ”Do widzenia”.
Czy ktoś mógł sobie wyobrazić, mógł napisać piękniejszy koniec The Beatles? Wątpię.

Jest jeszcze sprawa Lennona, który w sumie nigdy nie był dla mnie jakąś ikoną, nie wzorowałem się na nim, ba, nawet miałem i mam ciągle zupełnie inny światopogląd. To był raczej szacunek za muzykę, za wokal i czasy czysto beatlesowskie. Ale zawsze Beatlesi i właśnie głównie John towarzyszyli mi w wielu życiowych momentach. Powiedzmy, że po prostu byli takimi zajebiście zdolnymi kolegami ze szkoły, którzy potrafili znaleźć odpowiednie słowa, by określić uczucia, jakie towarzyszyły nam kiedy nasza pierwsza miłość szła za rękę z jakimś pajacem, kiedy szliśmy do pierwszej pracy, kiedy jakiejś letniej nocy po raz pierwszy przestraszyliśmy się tego, czego od tamtej pory boimy się bardzo często. He, zawsze mi się marzyło, żeby iść na piwo z Ringiem, tym takim niepozornym, który zawsze stał z tyłu, ani nie przeszkadzając, ale również nie robiąc większego wrażenia, a utrwalająca się świadomość przetrwała do dziś więc pozostaje mi mieć nadzieje, że i Ringo lubi piwo.

Zresztą nieważne czy lubimy się, czy nie. Jeśli w pewnym momencie Twojego życia muzyka, słowa Beatlesów były również związane z Twoimi doświadczeniami, to gdzieś tam pod stołem trzymamy się za ręce.

P.S. No chyba nikt nie sądzi, że mógłbym wskazać jednego z nich albo wybrać ulubioną piosenkę?


Ostatnio zmieniony przez Narcyz dnia Sob 21:35, 29 Sty 2011, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Kremowa
Monotematyk


Dołączył: 09 Gru 2010
Posty: 844
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Goczałkowice - Zdrój
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 21:39, 29 Sty 2011    Temat postu:

The Beatles to zespół, który zrobił furorę w świecie muzyki, przetarł innym szlak pokazując, że można grać coś innego i równocześnie podobać się ludziom. Moim najukochańszym 'bitelsem' zawsze będzie Lennon. Za to, że poświęcił się muzyce, ale także plastyce(jego sławne rysunki) i ta jego miłość do Yoko Wink Nie umiem wybrać ich najlepszej piosenki bo jest ich za dużo...
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Charmer
Wielki Wszechwiedzący


Dołączył: 02 Mar 2009
Posty: 2626
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Sheffield/London
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 22:20, 29 Sty 2011    Temat postu:

Narcyz, wiedziałam, że mogę liczyć na najdłuższego posta w historii od ciebie (;

Ja sobie nie wyobrażam życia bez piosenek Beatlesów. Znam ich wszystkie utwory od dzieciństwa, na ich podstawie uczyłam się angielskiego, wsłuchując się w te ich dość proste, jednak genialne teksty, a potem je tłumaczyłam. Duży sentyment do nich mam.
Co do oceniania, to jest to totalnie zbędne według mnie. Ale co do tych gorszych piosenek, to najśmieszniejsze jest to, że ja sama nie jestem wielką fanką ich najbardziej znanych kawałków jak All You Need Is Love czy Yellow Submarine, o których ty wspomniałeś (Yellow Submarine mogę nawet powiedzieć, że w ogólę nie lubie). Wolę ich mniej "mainstreamową" twórczość. Oczywiście to są bardzo dobre piosenki, wiadomo, ale jakoś do mojego gustu przemawiają inne.

Jeśli chodzi o koncert, to po prostu jestem speechless. Genialny pomysł, genialnie zagrali, oddałabym wszystko, żeby się przenieść w czasie i w zwykły dzień na ulicy w Londynie usłyszeć grających chłopaków na dachu. Jednak zarazem smutny jest ten koncert, dla mnie przynajmniej, przez to, że był to ich ostatni raz razem live. Pytam się tylko, co to za debil otworzył drzwi policji i pozwolił im na odcięcie prądu najlepszemu zespołowi w tamtych czasach?! No i genialny tekst Johna na koniec "I'd like to say thank you on behalf of the group and ourselves and I hope we passed the audition".

Co do ulubionego Bitelsa nigdy nie potrafiłam wytypować tylko jednego, zawsze w moim sercu najwyżej trzymał się John z Georgem. Jednak co do Lennona to też różnie bywa, uwielbiam go za muzykę, głos, świetne poczucie humoru i dystans, ale zarazem nie podoba mi się to, jak zostawił Cynthię i Juliana na rzecz Yoko. Rozumiem, że kochali się, że dzięki niej John był szczęśliwy itd., ale i tak za każdym razem budzi się we mnie pewien niesmak jak słyszę o Yoko i o tym, jak traktowała Juliana.
A George był według mnie dość niedoceniony. Powinien był więcej śpiewać, miał bardzo dobry głos i do tego jego silny akcent dodawał niewątpliwego uroku piosenkom. No i "Not Guilty" jest po prostu świetne, powinni dodać to na płytę jak nic...
Powrót do góry
Zobacz profil autora
porcelain
Ciekawski


Dołączył: 09 Sty 2011
Posty: 71
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Gdynia
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 12:42, 30 Sty 2011    Temat postu:

To mój ukochany zespół, któremu nie dorówna nawet Kings of Leon. Sama nie wiem, jak ich wynalazłam, ale jest ich wszędzie pełno (nie ma się co dziwić, bo są ponadczasowi), więc jakoś musieli mi wpaść w ucho. Pamiętam czasy, gdy w moim gimnazjum byłam osamotniona z tą miłością. Nie podoba mi się to, że zaczęło się tych fanów tak mnożyć tylko dlatego, że TB są hot, trendy i oldschoolowi, a właściwie nikt nie umie docenić ich muzyki. Także zawdzięczam The Beatles naprawdę wiele. Powoli wdrapywałam się coraz wyżej - The Smokie, Bon Jovi, Tom Petty, Bryan Adams, itp. I tak dzięki nim zakochałam się w muzyce rockowej. Cool

Moim ulubionym Beatlesem na pewno jest George Harrison. Ciągle mam wrażenie, że jest niedoceniany i właściwie był pomijany. Solowa kariera mu wyszła, rzeczywiście. Szkoda, że odszedł w takim cierpieniu, ale pozostawił po sobie genialnego syna, który jest do niego naprawdę podobny.




Ach! I oglądałam też filmy z ich udziałem. Są przezabawni. Szczególnie Lennon. ;D
Powrót do góry
Zobacz profil autora
muller
Wielki Wszechwiedzący


Dołączył: 31 Mar 2010
Posty: 2484
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Gdańsk
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 12:54, 30 Sty 2011    Temat postu:

nie cierpie ich ale harrison jest spoko Confused Cool

jestem z tych którzy wolą Rolling stonesów Twisted Evil
Powrót do góry
Zobacz profil autora
porcelain
Ciekawski


Dołączył: 09 Sty 2011
Posty: 71
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Gdynia
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 15:21, 30 Sty 2011    Temat postu:

To zabawne, że przeważnie fani The Beatles i The Rolling Stones dzielą się między sobą. ;D
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Narcyz
Monotematyk


Dołączył: 19 Maj 2009
Posty: 862
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Nie 15:49, 30 Sty 2011    Temat postu:

Nie wiem czy droga młodzieży wie, ale początki działalności Stonesów są bardzo związane z twórczością zarówno Fab Four jak i kilku innych klasyków rockowych 50' i 60'. Zresztą 'związane' to za mało powiedziane. Jest wielce prawdopodobne, że gdyby nie pomoc Żuków, ekip Jaggera nigdy by się nie wybiła. Kiedy w 1962 roku zaczęło się pomału formować skład RS, Beatlesi mieli już na koncie kilkaset koncertów i było o nich głośno nie tylko w samej Anglii. RS dopiero 'raczkowali' i uczyli się grać, m.in. korzystając z warsztatu i twórczości Beatlesów. Pierwsze przeboje z jakimi kojarzą nam się dziś Stonesi to były tylko i wyłącznie covery ówczesnych przedstawicieli i pionierów rock&rolla. Choćby 'Come On' w oryginalnej wersji Chucka Berry'ego, którego zresztą sam Mick naśladował podczas śpiewania, ''I Want to Be Loved" autorstwa Willie Dixona, "Time is on my side" Normana Meade'a, "Not Fade Away" Buddy Holly'ego i oczywiście jeden z ich największych przebojów 'I wanna be your man' w oryginalnej wersji napisanej przez duet Lennon/Macca. Dzięki tym utworom Stonesi osiągnęli sukces i okupowali przez pewien czas brytyjskie listy przebojów (oczywiście na tym się nie kończy ich lista coverów, wyszedłbym na ignoranta gdybym nie wspomniał o roli choćby Little Richarda czy Bobby Womacka z The Valentinos). Swoją drogą fakt, że na debiutanckim albumie znajduje się tylko jedna oryginalna piosenka Stonesów wydaje się być nieco abstrakcyjny, ale jednocześnie powinien unaocznić paru osobom, że kariera RS to w głównej mierze efekt tzw. domina (nie wiem jak to inaczej nazwać) - potocznie się mówi ''najbardziej lubimy te piosenki, które już znamy'', a pierwszy autorski przebój Jaggera wylądował na 1 miejscu listy przebojów dopiero w 1965.

Jednak swą dzisiejszą pozycję Stonesi nie zawdzięczają tylko piosenkom, które podarowali im Żuki. W 1963 roku dzięki ich pomocy, a także ich producentowi Andrew Oldhamowi, RS podpisali kontrakt z wytwórnią. Co więcej wytworzony ówcześnie łobuzerski image bad boy'ów kontrastujący ze stylem grzecznych Beatlesów był swego rodzaju, nie tyle wyznacznikiem prywatnych 'charakterków' członków RS, tylko raczej koniunkturalnym ruchem mającym na celu podtrzymanie mody na rock&roll. Ten wizerunek przetrwał do dziś, choć osoby, które bardziej interesowały/interesują się revival 60' wiedzą doskonale, że członkowie obu kapel spotykali się często na tych samych imprezach, czasem razem komponowali (sesja z czasów Sierżanta Pieprza i wiele innych pojedynczych kompozycji). Co więcej, na swój pierwszy solowy występ Lennon zaprosił Richardsa, Claptona i Mitch Mitchella (nie wiem jak to nazwać? super-ekstra-mega ponadczasowy skład?). Idąc w drugą stronę Macca z żoną wzięli udział w kultowym występie w w 1969 w Hyde Parku, a ówczesny kawałek nr. 1 Stonesów 'Honky Tonk Women' powstał w dużej mierze dzięki Lindzie. Takich historyjek było jeszcze kilka, ale to chyba nieodpowiednie miejsce na przytaczanie.

Warto również zaznaczyć, że członkowie obu zespołów bardzo się szanowali i doceniali. Wystarczy choćby przytoczyć kilka cytatów Micka: Kiedy Mick pierwszy raz zagrał na scenie z Beatlesami w niewielkim klubie Richmond powiedział, że chciałby pisać takie piosenki jak Beatlesi.
W jednym z wywiadów dla stacji CNN Mick powiedział: 'podziwiam ich, byli pionierami na wiele sposobów. Wyznaczyli nam drogę, jako zespołowi i udowodnili, że możemy zostać międzynarodowymi gwiazdami.'

Właściwie nie piszę tego, aby deprecjonować wkład Rolling Stonesów w muzykę, wpływ na popkulturę czy coś takiego. Zwłaszcza, że cenię bardzo twórczość RS , co widać np. na moim top10 albumach ever, choć ciągle uważam, że nie nagrali płyty, jako całości na miarę swoich możliwości. Ale każdy powinien sobie zdawać sprawę, że bez Beatlesów, być może Stonesi do dziś graliby dla garstki ludzi w małych klubikach.Większość piosenek napisanych przez nich była inspirowana twórczością Żuków. Nawet sam podział kompozycyjny w zespole na dwóch liderów Jagger/Richards był stworzony na wzór Lennon/Macca.

I to nie odnosi się tylko do Stonesów. Dla mnie zawsze Beatlesi=muzyka, muzyka=Beatlesi. Jeśli czytam od kogoś, że nie cierpi Beatlesów, to automatycznie sobie uświadamiam, że ta osoba nie cierpi muzyki w ogóle. Zwłaszcza, że tak jak w przypadku muller, która wymieniła wśród swoich ulubionych płyt, krążki Blur, Kasabian, KoL itd. Możesz mi wierzyć na słowo, że gdybyś zapytała liderów tych zespołów na kim się wzorowali, dlaczego po raz pierwszy chwycili za gitary itd. to odpowiedź byłaby taka sama: kiedyś słuchali Beatlesów.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Charmer
Wielki Wszechwiedzący


Dołączył: 02 Mar 2009
Posty: 2626
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Sheffield/London
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 21:31, 31 Sty 2011    Temat postu:

Na niektórych filmikach na youtube z ich publicznych wystąpień bądź video (np. A Day In The Life) można nawet zobaczyć, że Mick Jagger jest razem z nimi ;d


porcelain napisał:
Moim ulubionym Beatlesem na pewno jest George Harrison. Ciągle mam wrażenie, że jest niedoceniany i właściwie był pomijany. Solowa kariera mu wyszła, rzeczywiście. Szkoda, że odszedł w takim cierpieniu, ale pozostawił po sobie genialnego syna, który jest do niego naprawdę podobny.


Moje słowa ;d Piosenki napisane przez niego są naprawdę dobre i w sumie jedne z moich ulubionych (While My Guitar Gently Weeps dla przykładu). A Dhani jest tak bardzo do niego podobny, że aż mnie to czasem przeraża xd Klon Georga.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
porcelain
Ciekawski


Dołączył: 09 Sty 2011
Posty: 71
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Gdynia
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 22:43, 31 Sty 2011    Temat postu:

O matko, ja kocham to podobieństwo! Dhani jest taki... żorżowy! ;D A mnie zawsze rozwalać będzie Here comes the sun. Ogólnie Harrison był świetnym kompozytorem. Wydaje mi się, że może nie do końca brali jego utwory pod uwagę. Zawsze wyobrażałam sobie rozmowy między nimi Hej, George. To naprawdę dobre, ale mamy inne pomysły. xD Hm... no i Stuart Sutcliffe! Mam do niego słabość. Jestem ciekawa, jak TB wyglądaliby z nim. Najlepszym gitarzystą nie był, ale Lennon pewnie mimo wszystko upierałby się, by został w zespole, gdyby ktoś konkretnie przyczepiłby się do jego gry. Był oddanym i lojalnym przyjacielem.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
muller
Wielki Wszechwiedzący


Dołączył: 31 Mar 2010
Posty: 2484
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Gdańsk
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 16:57, 01 Lut 2011    Temat postu:


Narcyz napisał:
Zresztą 'związane' to za mało powiedziane. Jest wielce prawdopodobne, że gdyby nie pomoc Żuków, ekip Jaggera nigdy by się nie wybiła.


może i tak ale nie sądzę żeby pomagali im przez całą karierę.
a w dodatku i tak nie lubie bitelsów. nie obrażając nikogo słodko pierdzące kawałki mają Confused
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Trani
Zwolennik


Dołączył: 03 Sie 2009
Posty: 383
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: stg
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 19:07, 01 Lut 2011    Temat postu:

głupia jesteś! a co do zależności to zaczęło się od podarowanie prze żuczków piosenki nikomu nie znanym stonesom i wypłynęli na otwarte morze Smile
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Kolka
Monotematyk


Dołączył: 29 Sty 2010
Posty: 1260
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: MMz-WWa

PostWysłany: Wto 19:14, 01 Lut 2011    Temat postu:


muller napisał:

a w dodatku i tak nie lubie bitelsów. nie obrażając nikogo słodko pierdzące kawałki mają Confused


hmmm a mi się wydawało, że dobra melodia w muzyce to podstawa Hmmm

(oprócz oczywiście zajebistej gitary, ale to moje osobiste zboczenie Razz )
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Narcyz
Monotematyk


Dołączył: 19 Maj 2009
Posty: 862
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Wto 21:05, 01 Lut 2011    Temat postu:


muller napisał:
nie obrażając nikogo słodko pierdzące kawałki mają Confused


Takimi tezami przekonujesz mnie, że większość osób, które nie przepadają za Beatlesami nie znają ich twórczości, która poniekąd jest na tyle zróżnicowana i zawiera tak różnorodne naleciałości z wielu gatunków muzycznych (od popu przez rock, punk, blues do muzyki psychodelicznej, a nawet metalu), że trzeba mieć naprawdę, albo wiele złych intencji, (o które Cie przecież nie podejrzewam) albo tak jak zapewne w Twoim przypadku - nie mieć z nią za wiele wspólnego.



Trani napisał:
głupia jesteś! a co do zależności to zaczęło się od podarowanie prze żuczków piosenki nikomu nie znanym stonesom i wypłynęli na otwarte morze Smile


Nie jest głupia. Po prostu nie miała okazji jeszcze się zgłębić w twórczość Żuków.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Strona Główna -> Nie Kings Of Leon Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony 1, 2  Następny
Strona 1 z 2

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
deoxGreen v1.2 // Theme created by Sopel stylerbb.net & programosy.pl

Regulamin