|
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Juxine
Zainteresowany
Dołączył: 23 Wrz 2009
Posty: 562
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Zabrze Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pią 23:42, 27 Lis 2009 Temat postu: |
|
|
Agusiek napisał: |
BM napisał: | to się zdziwiłam... [link widoczny dla zalogowanych] |
no nie jest tak źle muszę przyznać, tylko Lilly bym wywaliła |
Ja też ^^ Zbliża sie koniec roku a wiec te wszystkie podsumowania i zestawienia z całego '09 będą się mnożyć. ja bym to ułożyła inaczej
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Megann
Maniak
Dołączył: 20 Lut 2009
Posty: 1938
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Sob 13:24, 28 Lis 2009 Temat postu: |
|
|
BM napisał: | to się zdziwiłam... [link widoczny dla zalogowanych] | Ja też. Chociaż ja tam jestem nieobiektywna, bo lubię tylko dwie z tych płyt
|
|
Powrót do góry |
|
|
wraith
Ciekawski
Dołączył: 09 Lip 2009
Posty: 57
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Poznań Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Sob 20:45, 28 Lis 2009 Temat postu: |
|
|
Mnie 2009 rok zawiódł. Oba zespoły, które darzę uwielbieniem wydały raczej nieciekawe albumy. Mowa o Arctic Monkeys i Billy Talent, czekałam na te płyty tyle czasu i z ogromną nadzieją, że się uzależnię. Niestety po dwóch przesłuchaniach jakoś nie chce mi się do nich wracać. Kasabian zaliczam na plus, White Lies uznaję za ciekawy debiut aczkolwiek nie powalający.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Juxine
Zainteresowany
Dołączył: 23 Wrz 2009
Posty: 562
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Zabrze Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Nie 1:27, 29 Lis 2009 Temat postu: |
|
|
Niee no nie było tak źle. AM faktycznie sie nie popisali za to Placebo z "Battle for the Sun" owszem Podobnie jak Pearl Jam z "Backspacer". Billy Talent lll też nie jest całkiem niezłe, szczególnie Devil on My Shoulder i Rusted From The Rain <3
|
|
Powrót do góry |
|
|
BM
Wielki Wszechwiedzący
Dołączył: 21 Lut 2009
Posty: 2403
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Ostrów Wlkp. Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Nie 17:13, 29 Lis 2009 Temat postu: |
|
|
A Billy Talent przyjeżdża teraz do Polski, prawda?
|
|
Powrót do góry |
|
|
Juxine
Zainteresowany
Dołączył: 23 Wrz 2009
Posty: 562
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Zabrze Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Nie 18:38, 29 Lis 2009 Temat postu: |
|
|
Tak, 13 lutego do Stodoły.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Monika
Monotematyk
Dołączył: 17 Gru 2008
Posty: 1072
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Ostrzeszów Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Nie 20:58, 29 Lis 2009 Temat postu: |
|
|
Mumford and Sons - Sigh no more
|
|
Powrót do góry |
|
|
gelina_23
Fan
Dołączył: 10 Kwi 2009
Posty: 775
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Kielce Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Wto 17:32, 08 Gru 2009 Temat postu: |
|
|
Ja to bym chyba wypisała wszystkie płyty z tego roku jakie przesłuchałam, bo poprostu kocham muze. No może bez przesady bo były i takie które mnie od razu odrzuciły. Dodam te których często słuchałam i te którym mimo wszystko dałam 2 szanse i mi się potem spodobały.
Phoenix - Wolfgang Amadeus Phoenix
The Horrors - Primary colours
The Maccabees - Wall of arms
The Death Weather - Horehound
Florencja - Lungs
Biffy clyro - Only revolutions
AFI - CL
Alice in chains - Black Gives Way To Blue
Grizzly Bear - Veckatimest
Mumford and - sons sigh no more
3oh!3 - Wanna
Muse, Kasabian, WL, AM, Paramore, Green Day, Friendly Fires, Jack Penate, Pearl Jam, Jet, Placebo, Dead by Sunrise, Calvin Harris, You Me at Six.
Po polsku Happysad, Hey, The car is on fire - Ombarrops!
Słuchałam dziś 30 Second To Mars i mam mieszane uczucia. Wojna z wytwórnią wyszła im na złe.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Agusiek
Wielki Wszechwiedzący
Dołączył: 26 Mar 2009
Posty: 2003
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: prawie Poznań:D Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Wto 22:45, 29 Gru 2009 Temat postu: |
|
|
Do najlepszych płyt tego roku zaliczam 'Hobo' Charliego Winstona. Jeszcze do końca nie przesłuchałam, ale po 2/3 już to wiem
|
|
Powrót do góry |
|
|
natalja
Dołączył: 13 Sty 2010
Posty: 15
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Władysławowo Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Śro 20:50, 13 Sty 2010 Temat postu: |
|
|
Mumford & Sons - Sigh no more, White Lies - To lose my life i Florence + The Machine - Lungs.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Kolka
Monotematyk
Dołączył: 29 Sty 2010
Posty: 1260
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: MMz-WWa
|
Wysłany: Pon 13:36, 08 Mar 2010 Temat postu: |
|
|
Do wyżej wymienionych fajnych płyt AD 2009 dorzuciłabym jeszcze zaskakująco dobrą produkcję weteranów z Collective Soul "Collective Soul". To takie granie w stylu "melodic grunge" grupy, która wydawało się najlepszy okres twórczości ma za sobą, a jak się okazało, można grać na wysokim poziomie nawet kilkanaście lat po debiucie
|
|
Powrót do góry |
|
|
nagini06
Fan
Dołączył: 12 Lip 2009
Posty: 696
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Łdz Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pon 22:43, 08 Mar 2010 Temat postu: |
|
|
Jako że Kolka temat ten odświeżyła muszę, po prostu muszę dodać Biffy Clyro- Only Revolutions. Szaleje na ich punkcie ostatnio.
|
|
Powrót do góry |
|
|
alka
Monotematyk
Dołączył: 10 Mar 2009
Posty: 822
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: starachowice
|
Wysłany: Czw 16:21, 11 Mar 2010 Temat postu: |
|
|
no wiec "golden rule" bardzo mi sie spodobało , tak samo "capitain" (teledysk swietny ) ale po przesłuchaniu całego albumu.. mam jakies takie mieszane uczucia, wszystkie utwory mi sie zlewaja , sa podobne i podczas sluchania nie bylo takiej piosenki zeby mi zapadla w pamieci . nie moje klimaty
|
|
Powrót do góry |
|
|
Kolka
Monotematyk
Dołączył: 29 Sty 2010
Posty: 1260
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: MMz-WWa
|
Wysłany: Sob 16:01, 11 Wrz 2010 Temat postu: |
|
|
2010 się kończy, a mi się zebrało na odkopanie 2009 Nieprzypadkowo, bo:
po pierwsze - ostatnia zajefajna płyta, która niepostrzeżenie wskoczyła do top 10, wpadła mi w ręce kilka tygodni temu
po drugie – chyba nic sensownego w tym temacie jeszcze nie napisałam
po trzecie – żeby mieć punkt odniesienia (porównania) do 2010, który póki co jawi się dość mizernie… Ale jak ktoś słusznie zauważył, jesień to wysyp nowości niczym grzybów w lesie, więc jest szansa, że kilka perełek się jeszcze trafi.
Wracając do tematu przewodniego – to był świetny rocznik, na co dowody poniżej:
10. Katatonia „ Night is the New Day”. Darkness darkness darkness czyli szwedzkie pitolenie o smutku, rezygnacji i beznadziei życia. Na plus „Forsaker”, „Idle Blood”, „Onward Into Battle”, „New Night”
9. Porcupine Tree „The Incident”. Świat się kończy, bo PT tak nisko w rankingu, ale sentymenty na bok - byli lepsi od nich Dziwna płyta. Niby Wilson odstawił wreszcie na bok metalowe ciągotki, niby jest to eksperymentalna 55-minutowa suita, ale całość jakoś jest pozbawiona porkowej magii. Nie mniej jednak są momenty – "Time Flies" (czy jest taki drugi zespół na świecie potrafiący tworzyć długaśne kawałki? Ja przynajmniej nie znam), "Drawing the Line" (gdyby nie ten emo-refren byłoby przecudnie), "The Incident", "Octane Twisted/ The Seance/ Circle of Manias" i cała bonusowa 2 płytka.
8. Kasabian „West Ryder Pauper Lunatic Asylum” – świat się kończy ponownie, bo podeszło mi indie-srindie . Wszyscy znają zalety tego albumu, więc nie ma sensu się rozpisywać.
7. Believe „This Bread Is Mine” – jedyni rodacy w zestawieniu. Bardzo klimatyczne granie pod Marillion i Riverside, chłopcy dodali akustyka, skrzypki (duużo skrzypków), flecik i wyszło super. Gdyby tylko wokalista lepiej radził sobie z angielskim, byłoby super do kwadratu. Bez kilerów, ale bardzo równy i co ważniejsze przy progresywnym smęceniu – różnorodny w brzmieniu album.
6. Collective Soul „Collective Soul”. Żeby nie było, że samą progresywą człowiek żyje - odrobinę melodyjnego rocka rodem zza oceanu. Bardzo przebojowa, radosna muza, aż dziw, że nikt nie gra tego w radiu. Absolutny mus to „Staring Down”, „Understanding”, „Welcome Home Again” czy “Hymn For My Father”. Całość, jak na taki charakter muzyki, bardzo równa i bezpretensjonalna.
5. Joe Bonamassa „The Ballad of John Henry”, czyli opowieść o tym, jak Kolkę znienacka trafił szlag, znaczy blues. Efektowne połączenie bluesa z rockiem, facet ma nieprzeciętny talent, a do tego (co nieczęsto się wśród wymiataczy zdarza) może się pochwalić świetnym głosem..
Na początek mamy jednego z największych kilerów na całej płycie – tytułowy utwór, następny to przerobiony na bluesową modłę hit Sam Brown „Stop”, nieco dalej fantastyczny cover Toma Waitsa „Jockey Full Of Bourbon”, cudowny „Story of a Quarryman” czy spokojny, milutki dla ucha „Happier Times”.
Jeśli komuś generalnie nie leży charakterystyczne brzmienie bluesa, to ta płyta może być niezłą zachętą do przezwyciężenia uprzedzeń.
4. Steven Wilson „Insurgentes”. Słońce moje po ponad 20 latach kariery scenicznej w końcu postanowiło wydać album sygnowany wyłącznie własnym nazwiskiem. I nieskrępowany żadnymi ograniczeniami stylów swoich pozostałych projektów i zespołów, czerpiąc zarazem garściami z poprzednich doświadczeń, nagrał bardzo „wilsonową” , pełną kontrastów płytę. Trochę trudną w odbiorze, ale największą przyjemność sprawiło mi właśnie powolne odkrywanie „momentów”. Beściaki – "Harmony Korine", Salvaging, rozimprowizowany ocierający się o jazz "No Twilight Within The Courts of the Sun", "Only Child", "Significant Other" w klimacie Blackfield oraz kończący album „Insurgentes” przy udziale stefanowego głosu+pianina+koto.
I cholera, najgorsze jest to, że do wersji wypasionej albumu dołączone były kolejne cudeńka, ale starczyło ich tylko dla wybranych.
3. The Mars Volta „Octahedron”. Pokochałam ich za niesamowity debiut, ale później zaczęli za bardzo kombinować, improwizować, szaleć, w efekcie muzyka zaczęła być tak ciężko strawna i przyswajalna dla przeciętnego znawcy tematu, że straciłam wiarę. Tymczasem w 2009r. wypuścili na rynek nieomalże akustyczny (w marsvoltowym rozumieniu tego słowa) album i stał się cud. Najfajniejsze? Przecudna ballada „With Twilight As My Guide”, otwierająca płyte dwójka „Since We’ve Been Wrong” w zeppelinowskim klimacie i "Teflon", jedyny przedstawiciel mocniejszego uderzenia – "Cotopaxi", "Desperate Grave" z fajnym refrenem.
2. W ostatniej chwili do zestawienia wskoczył Guilt Machine i debiutanckie wydawnictwo „On This Perfect Day”. Połączenie rocka z pogresywą, artem, gotykiem, odrobiną metalu i coś specjalnie dla mnie, czyli Chris Maitland na perkusji .
Kiedy trzeba jest akustycznie, innym razem delikatny klimat burzą potężne riffy, czasem znienacka pojawiają się orientalne motywy czy typowe dla gotyku klawisze. I przede wszystkim górujący nad całym tym fantastycznym, epickim rozmachem aranżacyjnym unosi się bardzo wyrazisty głos Jaspera Steverlincka.
Na szczególne wyróżnienie zasługują: "Twisted Coil” , „Leland Street”, „Green and Cream”, „Season of Denial”, „Over” i „Perfection?”. Czyli jakby nie patrzeć – wszystkie 6 utworów składających się na album
1. Gazpacho „Tick Tock”.
Pozwolicie, że zamiast słówkiem od siebie, posłużę się tekstem Włodka K, jako że mam podobne doznania podczas odsłuchu.
[link widoczny dla zalogowanych]
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
|